Akceptacja kota w nowym domu

Ostatnio często natykam się na smutne ogłoszenia o kotach, które wróciły z adopcji.
Nie zaprzeczam, że czasem sytuacja jest bez wyjścia i z bólem serca trzeba, a może nawet należy, podjąć decyzję o znalezieniu kotu nowego domu.

Myślę, że jednak w wielu przypadkach winę ponosi człowiek.
To czy w naszym życiu i domu pojawi się kot musi być decyzją całej rodziny. To cała rodzina musi być przekonana o tym, że chce mieszkać z kotem i że postara się zrozumieć nowego domownika.

Młody kot w domu to zazwyczaj wulkan energii, ciekawska istota, która będzie intensywnie eksplorować takie miejsca naszego domu o jakich nie mieliśmy pojęcia. Będzie także w odmienny sposób komunikować swoje złe samopoczucie (np. załatwianiem swoich potrzeb fizjologicznych w innych miejscach niż kuweta), a także oznakuje po swojemu całą naszą wspólną przestrzeń.
I wystarczy jeden domownik, któremu nie wystarczy chęci by zrozumieć, nie wystarczy wyobraźni, by pojąć odmienność kocich zachowań, zabraknie cierpliwości by zaakceptować – i kocio-ludzka tragedia gotowa. Kot znakomicie odczuwa nasze nastroje i nastrój w domu, poza tym jak już wielokrotnie pisałam, lubi stabilizację i rutynę (oczywiście w granicach rozsądku) – kiedy tego wszystkiego zaczyna brakować rodzi się konflikt – kot komunikuje, że czuje się źle (np. załatwianiem się poza kuwetą), a domownik (który nie do końca akceptuje kota) źle odczytuje komunikaty i zaczyna uważać, że kot coś robi „na złość”, „jest wredny” itp. Zwierzęta nie bywają „złośliwe” czy „wredne”, ich umysły nie funkcjonują w tak skomplikowany sposób – one po prostu posługują się innymi komunikatami, właściwymi dla swojego gatunku, które powinniśmy starać się zrozumieć i rozwiązać problem, który jest ich przyczyną.
(©Karolina Telwikas)