I ślepy by dostrzegł ;)

Z pewnością jest co najmniej kilka osób, które pochylały się już nad tym tematem, ale ostatnio sporo o tym rozmyślałam i postanowiłam napisać.
Dlaczego wiele osób, w tym również osób zawodowo zajmujących się zwierzętami, nie dopuszcza do siebie myśli o tym, że zwierzęta myślą, odczuwają, mają swoje charaktery oraz że wyciągają wnioski (proste, ale jednak wnioski). Że nie wszystko wynika z genetycznego uwarunkowania i że należy dostrzec w zwierzęciu czującą istotę, która pamięta i uczy się.
Przecież wystarczy obserwować uważnie naszych podopiecznych i chcieć zauważyć zmiany zachowania (wynikające z obserwacji przez zwierzęta naszego zachowania) jakie w nich zachodzą w czasie naszego wspólnego życia. Rozumiem, że np. lekarze weterynarii nie mają na to czasu, że być może polski system kształcenia odrzuca takie możliwości. Ale to się dzieje i tylko ślepy tego nie dostrzega.
To nic zdrożnego czy niedozwolonego zaakceptować zwierzęta jako istoty bardzo do nas podobne choć myślące na takim poziomie jaki jest im w życiu potrzebny.
Według mnie, mechanizm postrzegania zwierząt przez ludzi można by przyrównać do zadufania Europejczyków odkrywających nowe ziemie z innymi kulturami. Tzw „ludy prymitywne” także były postrzegane jako bezrozumne, bo nie funkcjonowały wg zasad kultury europejskiej.

Karolina Telwikas