Kot i przeprowadzka

Hotei HomJun*Pl

Kot domowy jest istotą terytorialną, a nasze mieszkanie jest jego własnym terytorium, skrupulatnie oznakowanym w różny sposób i w rozmaitych strategicznych miejscach.

O tym nie wolno nam, opiekunom, zapominać. Świadomość tej kociej cechy pozwala na większe zrozumienie wielu zachowań naszego futrzastego podopiecznego.
Skoro kot i jego Ludzie mają zmienić terytorium warto spróbować spojrzeć na ten problem kocim okiem.
Zakładam, że nie ma sensu pisać o podstawowych zabezpieczeniach nowego mieszkania, takich jak: zabezpieczenie okien i balkonu oraz zabezpieczenie małych przestrzeni gdzie kot może się wcisnąć bez możliwości wyjścia.

Ważnych jest kilka spraw, o których człowiek kota może nie pomyśleć.
Nowe miejsce jest zupełnie pozbawione kocich komunikatów zapachowych, zatem w nowym domu/mieszkaniu muszą pojawić się rzeczy pachnące starym domem. Niektórzy opiekunowie przenoszą nieposprzątaną kuwetę. Starym terytorium pachnie też pościel, koce, nasze ubrania, legowiska kota, książki. Kot nie może poczuć się „wrzucony na głęboką wodę” czyli w nieznane, obco pachnące miejsce.

Przeprowadzka to dla kota spore zamieszanie – nie wie dlaczego wszystkie rzeczy dotąd stojące na swoich miejscach nagle są pakowane do kartonów i nawet gdzieś znikają. Budzi to niepokój kota, który węszy w tym jakiś podstęp i czasem zakłada, że stanowi to wszystko ogromne zagrożenie.

Warto przenosić kota w takim momencie kiedy w nowym miejscu będzie już część przedmiotów i jakiś człowiek należący do kota. Co niezwykle istotne – w nowym miejscu należy kotu ograniczyć terytorium np. do jednego pokoju, gdzie będzie miał kuwetę, legowisko i miski.
Koty nowy teren poznają etapami – zaczynają od niewielkiego terytorium stopniowo poznając dalsze rejony i w tym przypadku warto zastosować podobną metodę.
Możemy się też wspomóc preparatami ułatwiającymi aklimatyzację: obrożą feromonową, dyfuzorami z feromonami do kontaktu oraz specyfikami takimi jak np. Zylkene czy KalmVet (dostępne w gabinetach i przychodniach weterynaryjnych).
(©Karolina Telwikas)