Kilka słów na temat kociej miski c.d.

W artykule „Kilka słów na temat kociej miski” opisałam najogólniej co w tejże misce powinno się znajdować (przypomnę najkrócej jak potrafię – „mięso”).

Jednak jak się okazuje nie wyczerpałam tematu. Często słyszę pytanie o najlepszą karmę dla kotów.

Kochani, nie ma odpowiedzi na to pytanie.

Nie ma jednej recepty na najlepszą karmę dla wszystkich kotów, bo koty, podobnie jak ludzie, mają swoje preferencje,  a nawet bardziej, widzimisię. Gotowa karma może być najzdrowsza na świecie, najlepiej zbilansowana… i co z tego kiedy nasz podopieczny nią najzwyczajniej na świecie gardzi i jasno pokazuje nam, że tą karmą to my sobie sami możemy chlebek posmarować.
Są koty lubiące pasztety, są koty, które pasztetu nie ruszą, są koty lubiące mięso, są koty, które mięsa nie dotkną nawet wibrysem, a mięso suplementowane to możemy sobie dać bezdomniakom, są koty które uwielbiają puszki z mięsnymi kawałkami, a są takie które czegoś takiego nie dotkną. Co więcej, są koty, które zjedzą takowe mięsne kawałki wypuszczane na rynek przez jedną firmę, a drugiej firmy już nie ruszą (co mnie dziwi, bo podobno takowe jedzenie produkuje jedna czy dwie, no, góra trzy fabryki dla wszystkich producentów kocich karm – hm… może chodzi o puszkę).
Kiedy już umęczony kulinarnymi eksperymentami opiekun odkryje jaka mokra karma smakuje Kociemu Jaśnie Państwu i czuje się jakby odnalazł mitycznego Graala – okazuje się, że koty właśnie znudziły się odkrytą karmą i trzeba szukać nowej, która połączy przyzwoity skład z preferencjami kociego podniebienia…
lub podjąć żmudny trud przekonania kota do tego co uważamy za smaczne i zdrowe.
(©Karolina Telwikas)