Kilka słów na temat kociej miski

Matka Natura uczyniła kota mięsożercą i nic tego nie zmieni, nawet zakusy niektórych producentów kocich karm.

Dobrze jest jeśli kot jest przyzwyczajony do jedzenia różnorodnej karmy, bo w naszym życiu różnie się dzieje i czasem kot będzie musiał jeść np. tylko suchą karmę i kiedy nie będzie tego nauczony to mamy gotowy koci dramat.

W kociej misce powinno znajdować się głownie mięso, mięso i jeszcze raz mięso, a jeśli nie surowizna (przemrożona lub sparzona) to przynajmniej sucha karma lub karma z puszki, w których jest dużo, czego? M-I-Ę-S-A.

Serdecznie polecam wczytanie się w te malutkie literki na opakowaniach karm i odcyfrowanie ileż to w kupionej przez nas karmie znajduje się mięsa (nie „produktów pochodzenia zwierzęcego”, ale właśnie mięsa). W tymże składzie karmy mięso powinno znajdować się na pierwszym miejscu bowiem to oznacza, że w karmie jest go najwięcej.

Składnikiem, którego powinno być w karmie maleńko albo lepiej wcale jest zboże. Po co kotu zboże lub np. soja – ano po nic. Ale stanowi świetny wypełniacz obniżający koszty produkcji karmy.
Istnieją tzw karmy bezzbożowe i te mogę polecić jako uzupełnienie mokrej diety. Choć z kolei w „bezzbożówkach” zdarzają się też, nie wiadomo dlaczego, ziemniaki.

W zamyśle Matki Natury tworzącej kota, jest też przynajmniej jedno „niestety”. Kot nie potrafi w swoim organizmie wytworzyć tauryny, nienasyconych kwasów tłuszczowych (Omega 3 i Omega 6) oraz kilku innych substancji niezbędnych mu do życia – tych substancji dostarcza mu mięso i te substancje muszą zawierać gotowe karmy. Niedobór tych substancji może prowadzić do poważnych kłopotów zdrowotnych w tym również behawioralnych.

Przy podawaniu suchych karm konieczne jest dopilnowanie by kot pił dużo wody. Koci przewód pokarmowy nie jest przystosowany do takich odwodnionych karm. Moim zdaniem kłopoty kotów związane z układem moczowym mogą mieć źródło właśnie w niedostatecznym pobieraniu przez kota wody kiedy jest karmiony głównie suchą karmą.