Temat kartonowy

Czy szukaliście kiedyś kota w całym mieszkaniu, a on jakby zapadł się pod ziemię? U nas w domu nazywa się to też „dziurą czasową” (jedna istnieje za kuchenną szafką).
Szukaliście? Szukaliście. Można w takiej sytuacji chodzić, wołać, zaglądać w różne miejsca, a kota po prostu nie ma. I sto razy przechodzimy obok tej niedomkniętej szafy skąd z jednej z wyższych półek obserwują nas czujnie kocie oczy. Kiedy w końcu dostrzegamy zaginionego kot ten wydaje się być zdziwiony, że go w ogóle szukaliśmy. Zastanawialiście się dlaczego tak się dzieje?
Kot, gdyby sobie żył w dzikiej przyrodzie, a nie w mieszkaniu właśnie tak by się zachowywać. Wyszukiwałby sobie ukryte miejsca, bezpieczne dla niego i w takich właśnie miejscach odpoczywałby, obserwował okolice i być może też jadł. A w domu co? Ano nic. Legowisko na parapecie, miski w kuchni… nuda.
Bardzo prostym i skutecznym sposobem na ową kocią nudę są kartony.
Kartony można pozyskać w różnoraki sposób, w naszym mieszkaniu co miesiąc pojawiają dwa spore kartony, które zostają zaanektowane na kocie kryjówki. Czasem układam je na boku, czasem wycinam w nich nożem niewielkie wejścia (20×20 cm) i zostawiam na pastwę kotów.
Bardzo chętnie z nich korzystają i podczas zabawy, w i czasie wypoczynku – przez wycięte otwory widzę obserwujące mnie kocie oczy lub śniącą kocie sny głowę lub wystający ogon.
Choć z drugiej strony… otwarta szafa jest także dobrym rozwiązaniem